Wspomnienia Alex #3 Mark

Przygoda rozkręca się w najlepsze. Trzecia sesja kampanii Ciało i Stal z podręcznika Tajemnice Powodzi przyniosła mnóstwo nowych informacji i nieoczekiwanych wydarzeń, które na dobre zmienią moją postać. Opis jak zawsze pełen spoilerów.

Staliśmy niewiedząc co mamy zrobić. Jedyny trop za Markiem prowadził do ośrodka medytacji „Siła Wewnętrzna”, znajdującego się na północy miasta. Po drodze dołączyła do nas Nicole. Nie przepadałam za nią jakoś szczególnie. Chyba to przez to jej foliarskie postrzeganie świata. W gruncie rzeczy Nicole była spoko, tylko czasami za bardzo odpływa ze swoimi teoriami.

Tak było i tym razem… zaczęła nam opowiadać o swoim dziwnym śnie. Widziała w nim kobietę, która coś rodzi… pełno kabli. Najdziwniejsze było jednak to, że podobne sny mieli inni mieszkańcy, których podsłuchaliśmy na stacji benzynowej. O co z tym chodziło? Nie mam pojęcia.

Wszyscy razem dotarliśmy na miejsce. Ale coś tutaj nie grało. Ośrodek wyglądał na opuszczony, podwórko było zaniedbane a większość okien była zasłonięta.
Chris zwrócił uwagę na dziwne ślady, które widoczne były drzwi do budynku w stronę krzaków. Tak jakby coś było tędy ciągnięte. Poszedł za nimi i z przerażeniem w oczach powiedział nam, że jest tam zakrwawiona kurtka Marka. Wszystkich nas zmroziło. Musieliśmy wejść do środka.

Nina zawsze imponowała mi swoimi pomysłami. Do tej pory nie wiem jaką sztuczką otworzyła drzwi do środka. W środku Chris znalazł kolejny znak obecności Marka – jego notatnik. Z informacji w nim zawartych wynikało, że widział on jak roboty (najprawdopodobniej Klan Totemu), przyszły do ośrodka i porwały Destiny Sky – kierowniczkę ośrodka. Widział „tę rzecz” ze swoich snów. Czyżby on też miał te dziwne sny co Nicole, co inni mieszkańcy Boulder City?

Ważne, że byliśmy na jego tropie i nie mogliśmy teraz odpuścić. Zabraliśmy się za przeszukiwanie ośrodka. Parter wyglądał niczym po przejściu tornada. Wszędzie walały się jakieś rzeczy. Zeszliśmy do piwnicy, która była zaadaptowana chyba na jakieś nielegalne eksperymenty. Przy ścianach znajdowały się klatki, w których najprawdopodobniej były przetrzymywane zwierzęta. Jakby to nie było wystarczająco niepokojące, to to co znajdowało się na środku przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Było to stół, na którym znajdowało się coś pokroju inkubatora, do którego było podłączonych pełno kabli. Ze środka wylewał się brunatno-zielony szlam. Nicole powiedziała, że to tak wyglądało w jej śnie. Nie wiem czy to dlatego czy to przez panujący tam smród, ale musiała wyjść z piwnicy.

Piętro ośrodka wyglądało już znacznie lepiej. Wręcz tak jakby było nie używane. Chris przy użyciu śrubokręta otworzył biurko w gabinecie kierowniczki. Znalazł tam jej notatki. Pisała w nich, że ma jakieś zwidy i widuje niejaką Elisabeth. Wspominała, że tęskni za „Kuźnią Hefajstosa” – cokolwiek to jest. Pisała, że nie jest to zwykły budynek, daje on czystość umysłu i może nawet jest żywy? Jedyne co w jakiś sposób trzymało się sensu i dawało nam jakieś poszlaki to informacja o zakończeniu jakiegoś eksperymentu sukcesem. Eksperymentu, który ma uratować ludzkość przed samą sobą. Ostatnim krokiem miało być pozbycie się prototypu, ale może to nadwyrężyć jej stosunki z robotami. Najprawdopodobniej chodziło jej o to co znajdowało się w piwnicy. A sądząc po śladach przed ośrodkiem, roboty (a może ktoś inny?) już tutaj były i zabrały Marka, Destiny i efekt jej eksperymentu. W notatkach był jeszcze jakiś kod… albo coś innego co nam nic nie mówiło. Mianowicie: KAB-3.

Nagle dookoła nas zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Woda w łazience sama zaczęła lecieć a światło mrugało jak szalone. Z regał obok Nicole spadła jakaś książka. Gdyby to było obok mnie, to bym nawet nie podeszła do niej. Ale była to Nicole, więc dla niej wszystko miało znaczenie. Nie była to byle jaka książka, ale atlas samochodowy, który otworzył się akurat na stronie z Boulder City. Nicole dopatrzyła się, że ok 3 mil na północ od ośrodka, na mapie znajduje się jakieś przebarwienie. I na pewno jest to coś związanego z zaginięciem Marka.

Zaczęliśmy snuć bezsensowne teorie, próbować łączyć wszystkie zebrane informacje. Na szczęście Chris, przemówił stanowczo do nas. Powiedział, że i tak nie wiemy gdzie iść, a to jest na tyle blisko, że nie zaszkodzi nam to sprawdzić. Miał rację – nie mieliśmy nic do stracenia.

Wsiadłam na rower, Nina na hulajnogę a Nicole zabrała się z Chrisem na jego motocyklu. W połowie drogi na pustkowiu coś zwróciło naszą uwagę. Był to Mark. Leżał zakrwawiony na ziemi. Jego stan był tragiczny. Żył, ale było z nim bardzo źle. Chris próbował mu pomoc, ale nie wiedział jak. Stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem, będzie jak pojedzie do miasta aby wezwać pomoc, a my zostaniemy z Markiem.

Złożyłam swoją czarną bluzę w kostkę i ostrożnie wsunęłam ją pod głowę cierpiącego Marka. Chwycił mnie za bluzkę i przysunął do siebie. Coś mamrotał, o tym, że musimy ich uratować, że musimy iść do bunkra… ale jakiego bunkra? gdzie?

Po kilkunastu minutach pojawił się Chris, a za nim jadące na sygnale policja i ambulans. Chyba zdawali sobie bardziej sprawę ze stanu Marka. Byli przerażeni. Przystąpili od razu do reanimacji… jednak było za późno. Po kilkunastu minutach zaciągnęli prześcieradło na ciele Marka. Było już po wszystkim. Mark zmarł.

Ja stała wryta, trzymając w ręce zakrwawioną bluzę. Nawet nie wiem jak znalazłam się na komisariacie. Pamiętam jak przez mgłę moich rodziców, którzy kłócili się ze sobą i policjantami.

Czułam… czułam…nic…pustkę. Chyba to była pustka, którą wcześniej wypełniał Mark. Teraz już go nie było z nami.

Dodaj komentarz

Tagi