Wspomnienia Alex #2 Nowi znajomi

Kolejna część przygody Ciało i Stal, zawartego w podręczniku Tajemnice Powodzi jest już za mną. Wpis ten jest jak najbardziej spoilerowy, więc jeżeli nie masz ochoty wiedzieć za dużo na temat tej przygody- odradzam dalsze czytanie. Jeżeli grałaś/grałeś w tę przygodę – z chęcią poznam Twoje zdanie na jej temat i dowiem się konsekwencjach Twoich wyborów.

Wilgoć, mrok i smród – tak zapamiętałam kanał do którego weszliśmy wspólnie z Chrisem i Niną. Był to jedyny sposób, aby wejść w głąb kompleksu Delta i nie być zauważonym przez tych podejrzanych najemników. Na końcu tunelu zobaczyliśmy dwie, tak samo dziwne rzeczy. Po pierwsze: grupę wojskowych, którzy załadowywali jakieś skrzynie na samochód. Wyglądały jak skrzynie z bronią. Druga rzecz zaskoczyła nas jeszcze bardziej. Ktoś inny obserwował ich w ukryciu. Nina rozpoznała, że jest to Mark – chłopak z naszej szkoły. W sumie jak tak teraz o tym myślę, to on zawsze był taki ekscentryczny i tajemniczy, więc pasował do tego miejsca idealnie. Jakimś cudem udało mu się do nas niepostrzeżenie przemknąć. Był mega podekscytowany. Musieliśmy go uciszać aby nie zwrócił na nas uwagi. Powiedział nam, że tutaj prowadzone są tajne badania, i że musimy zgromadzić więcej dowodów i wyjawić to całemu światu. Chyba Nina wpadła mu w oko i chciał się przed nią popisać. Wyciągnął kolorowy pióropusz i powiedział, że dostał go od swoich znajomych robotów. Podobno widywał się z nimi w okolicach wysypiska. Po okolicy od dłuższego czasu krążyły plotki o robotach, które uciekły przed wyłączeniem. Postanowiliśmy wrócić do kanału i zbadać szyb wentylacyjny, który minęliśmy po drodze. Widać było, że Mark nie chce tam wchodzić. Znalazł jakieś wymówki aby zostać przy wejściu do szybu i na nas czekać.

Weszliśmy do środka szybu. Ostrożnie i powoli zmierzaliśmy w jego głąb. Był on zaspawany, ale część była… tak jakby odgięta od środka. Ciekawość wygrała. Przecisnęliśmy się wszyscy do środka. Byliśmy w piwnicy jednego z budynków kompleksu. Porzucone od dłuższego czasu. Wszędzie walały się jakieś rozpadające się meble i tony dokumentów pełnych naukowego bełkotu. Poszliśmy dalej. Wyjście na klatkę schodową było zawalone metalowymi szafami. Nie było możliwości abyśmy je przesunęli.

Tuż obok niedziałającej windy leżał robot. Ale nie taki przemysłowy robot. Był inny… był podobny do nas – ludzi. Miał robotyczno-metalową twarz, ale tak bardzo przypominał ludzką. Jego ciało było niczym ludzkie. Nogi, ręce, korpus. Leżał rozwalony. Chcąc popisać się, kopnęłam go. Nic. Byłam przekonana, że nie działa. Kopnęłam drugi raz. Robot włączył się. Podniósł na chwilę rękę, jego oczy zaświeciły się bladym światłem. Przestraszyłam się ogromnie. Chcąc czym prędzej się od niego odsunąć, zrobiłam krok do tyłu, ale utknęłam na czymś i się przewróciłam. Byłam przerażona.

Robot zaczął mówić do nas. Błagał nas. Błagała… ona, a ja ją kopnęłam. Patrzyła się na nas i błagała o pomoc, o dostęp do zasilania. A ja ją kopnęłam. Nie wiem czy to poczuła, czy może dzięki temu aktywowała się… ale ją kopnęłam. A ona na mnie patrzyła i błagała o pomoc. Powiedziała, że ma na imię Jane. Nina chciała zbadać jej kod aby ocenić czy nic na nie zagraża z jej strony. Ale zanim zdążyła to zrobić robot wyłączył się. Wyszliśmy stamtąd. Ja z poczuciem winy. Nina i Chris z wielką ekscytacją i planem powrotu następnego dnia. Mark zwiał do domu. Pozostawił tylko liścik, żebyśmy się spotkali następnego dnia o godzinie dziesiątej. Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim. Siedziałam w oknie i czułam się, źle z tym co zrobiłam. Cały czas miałam przed oczami tego robota. To jak mnie błagał o pomoc… chwilę po tym jak go skopałam. Nie mogłam zasnąć.

Kolejnego dnia spotkaliśmy się przed szkołą. Czekaliśmy na Marka. Po kilkudziesięciu minutach bezsensownego tracenia czasu, poszliśmy do jego domu. W drzwiach przywitała nas jego ciotka. Nigdy za nią nie przepadałam. Oznajmiła nam, że Mark wyjechał na obóz i wróci za kilka tygodni. Powiedziała nam wprost, że mamy się z nim nie zadawać. Głupia baba. Naprawdę myślała, że jej uwierzymy? Wróciliśmy się do Niny. Na jej tajemniczym forum internetowym czekała na nią zaszyfrowana wiadomość od Marka. Byliśmy w stanie odczytać tylko jej mały fragment, który niestety nie wiele nam mówił. Chris podsunął pomysł aby odwiedzić wysypisko i poszukać roboty o których wspominał Mark. Może one będą wiedzieć gdzie on tak naprawdę jest. Tak też zrobiliśmy. Po drodze na wysypisko minęliśmy bandę McGregora, jakimś cudem nas nie zaczepili. Pewnie dlatego, że zajęci byli jakimś mechanicznym znaleziskiem.

Dawno nie byłam w rejonie wysypiska. Inaczej je pamiętałam. Nagle było one nadzwyczaj dobrze strzeżonym obiektem. 2 rzędy ogrodzenia z drutem kolczastym, wieże do obserwowania i patrolujący strażnicy w oddali. To bardziej wyglądało na więzienie a nie na wysypisko. Wydało mi się to bardzo podejrzane. Mieliśmy inny cel. Szukaliśmy Włóczęg, grupy robotów o których mówił nam Mark.

Chris wypatrzył robota. Ubrany był w kolorową kurtkę. Miał na sobie jakieś wisiorki, a w robotycznych dłoniach trzymał… kuropatwę. Muszę przyznać, że się trochę bałam się. Schowałam się za plecami Chrisa. Szaman, bo tak nazywał się robot, był bardzo spokojny i przyjaźnie nastawiony do nas. Czułam się jeszcze bardziej winna, tego co zrobiłam dzień wcześniej. Powiedział nam, że znam Marka, ale nie wie gdzie może przebywać. Pomógł nam odszyfrować resztę wiadomości. My siedzieliśmy kilkadziesiąt minut nad tym… jemu zajęło to parę sekund. Dowiedzieliśmy się, że Mark został wysłany przez jego ciotkę do zamkniętego zakładu psychiatrycznego w Boulder City. Nina przejęła się bardzo i powiedziała, że musimy go stamtąd wydostać. Jednak musiało to poczekać.

Szaman miał mocny wschodnio-europejski akcent. Pamiętam, że dużo mówiło się o ucieczkach robotów ze sztuczną inteligencją z Rosji. Było to związane z rakiem maszyn i masowym wyłączaniem robotów z użytku. Ale raczej wszyscy traktowali to jako plotki i nikt w to nie wierzył. Poza tym Boulder City znajduje się o wiele za daleko od Rosji. Ale po tym co usłyszeliśmy od Szamana, to mogło być całkiem realne. Powiedział nam, że dostał się on tutaj, wraz z resztą swojej grupy przez portal, który znajduje się w sercu Pętli. Do tej pory nie wiem co o tym mam myśleć.

Chris wspomniał o robocie, którego odnaleźliśmy dzień wcześniej w podziemiach kompleksu Delta. Szaman zareagował na tę informację bardzo dziwnie. Kolor jego oczu stał się czerwony, a on sam zaczął mówić szybciej i głośniej. Ewidentnie był zdenerwowany. W sumie, to nie wiem czy maszyny mogą być zdenerwowane, ale on właśnie taki się stał. Powiedział, nam, żebyśmy pod żadnym pozorem nie uruchamiali go. Z tego co zrozumiałam, robot, którego znaleźliśmy był przewódcą.. a właściwie przywódczynią Klanu Totema. Wyjaśnił nam, że ten Klan chciał za bardzo upodobnić się do ludzi, a sama Jane była niebezpieczna. Prosił nas abyśmy ją porzucili i nie aktywowali.

Niestety nie dowiedzieliśmy się wiele więcej. Chris napomknął o bandzie McGregora, którą minęliśmy po drodze. Najprawdopodobniej dorwali oni jednego z członków grupy Szamana. Nasz nowy znajomy, upewnił się tylko gdzie to miało miejsce, nadał chyba jakiś komunikat do reszty grupy i powiedział, że musi to sprawdzić.

A my… tak staliśmy nie wiedząc co zrobić.

Dodaj komentarz

Tagi