Przekleństwo jednostrzałów

Bardzo lubię jednostrzały. To dzięki nim zacząłem swoją przygodę z RPGami. Mam na swoim koncie kilkanaście rozegranych jednostrzałów. Wszystkie były online, i prawie wszystkie były z “przypadkowymi” osobami. Po dłuższej przerwie rozegrałem kolejną „jednorazową” przygodę. Skłoniła mnie ona do paru przemyśleń, którymi podzielę się w tym wpisie.

Dlaczego lubię jednostrzały?

To tylko jedna sesja

Z założenia jednostrzał to jedno spotkanie, podczas którego przygoda zostanie zakończona. Jest to coś, co bardzo sprzyja mojemu kalendarzowi. Dużo łatwiej jest mi znaleźć czas na jedno spotkanie, niż zobowiązać się do kilkunastu, które wymagają szukania terminów, zmiany ustalonych już spotkań itd. Dużo łatwiej i szybciej mogę podjąć decyzją o zagraniu w jednostrzał niż w kampanię.

Różne systemy i mechaniki

Kolejnym plusem jednostrzałów jest to, że dzięki nim mogę spróbować różnych systemów i mechanik. Nie muszę inwestować w podręcznik , czytać historii świata, uczyć się mechaniki. Zazwyczaj kilka ogólnych zdań wprowadzenia, wystarczy aby rozpocząć przygodę. Dzięki temu jestem w stanie na własnej skórze przekonać się, czy naprawdę chcę grać w horror albo czy ta mechanika jest naprawdę tak trudna jak wszyscy mówią. Jest to bardzo dobry sposób na “przetestowanie” gry jeżeli planuje się z nią związać na dłużej.

Poznanie różnych graczy i mg

Tak jak pisałem jest to okazja do poznania nowych graczy. Dzięki temu mogę zobaczyć jak inni grają, jak się zachowują i wykorzystać to doświadczenia w późniejszych sesjach. Oczywiście istnieje ryzyko, że nagle znajdę się w grupie z kimś, kto mi nie przypadnie do gustu… Byłem w takiej sytuacji. Jednak przeświadczenie, że to rozgrywka tylko na parę godzin powoduje, że dużo łatwiej jest mi zaakceptować zachowania, które mi nie do końca pasują. Nadal mogę czegoś się nauczyć, nawet jeżeli jest to uświadomienie sobie co w danym zachowaniu mi nie pasuje.

Różne narzędzia

Dzięki jednostrzałom mogłem sprobować wielu różnych platform do komunikacji i wirtualnych stołów. Fajnie zobaczyć w akcji różnego typu aplikacje i mieć obeznanie w istniejących rozwiązaniach. Wiele osób nie chce zmieniać narzędzi z których korzysta.. jednak po poznaniu alternatyw często okazuje się, że istnieją aplikacje, które dużo lepiej odpowiadają na nasze potrzeby.

Dlaczego nie lubię jednostrzałów?

Gotowe postacie

Zazwyczaj na poczet jednostrzału mg przygotowuje częściowo lub całkowicie bohaterów. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, jednak powoduje to u mnie dużo mniejsze zaangażowanie w odgrywanie postaci. Nie czuję z nią takiego powiązania, jak w przypadku postaci, którą sam od podstaw tworzyłem. Często coś mi umyka i zapominam o jakiejś konkretnej cesze mojej postaci, albo dodaję nową, która nie do końca pasuje do konceptu stworzonego przez mg.

Brak relacji

Trudno jest mi odgrywać relacje postaci, których nie znam. Tyle co dostałem kartę swojej postaci, a o pozostałych postaciach zazwyczaj wiem podstawowe fakty jak imię, profesja/spacjalizacja i ogólna relacja.
Podczas grana w kampanie, relacje zazwyczaj docierają się podczas kilku pierwszych sesji. Wtedy mam czas na obserwowanie jak na moją postać reagują pozostali, jak z nią się komunikują , jak ją traktują.
Dodatkowym utrudnieniem w odgrywaniu relacji jest… brak relacji z resztą graczy. Prawie za każdym razem grałem w jednostrzał z całkowicie inną ekipą. I o ile fajnie jest obserwować różnych graczy w akcji, to jednak jak się kogoś nie zna, to trudniej rozpoznać jego intencje. Wiele razy nie zrozumiałem co gracz miał na myśli, czy żartował czy mówił na poważnie. Dodatkowo ja w towarzystwie osób, które nie znam jestem nieśmiały i zachowuje się dużo bardziej zachowawczo.

Zamknięta przygoda

W założeniu jednostrzała, leży to, że przygoda ma swój koniec. Mam większą świadomość, że należy iść wytyczoną przez mg drogą aby dotrzeć do jej końca. Złapałem się na tym, że te nie eksploruję świata i wszystkich opcji tak jak podczas kampanii. Czuje się w obowiązku podążania za tym co otrzymuje od mg. Nie pozwalam sobie na taką kreatywność jak podczas rozgrywania kampanii.

Presja czasu

Jedna spotkanie, jedna sesja – przygoda zakończy się tu i teraz. Ta myśl zawsze drzemie mi z tyłu głowy podczas jednostrzałów. Wiem, że zegar tyka i nie ma co zwlekać. Czuję większą presję i wiele razy złapałem się na podejmowaniu decyzji, które nie do końca miały sens… ale liczyłem, że popchną nas do końca przygody zanim zegar wybije „północ”.

Przekleństwo jednostrzałów

Niedawno miałem przyjemność grania w jednostrzał, który łapał się we wszystkie powyższe kategorie. Bawiłem się świetnie. Mieliśmy grać do 22… skończyliśmy po północy. Kolejnego dnia wymienialiśmy się feedbackiem i wtedy napisałem to pojęcie “przekleństwo jednostrzałów”.

Czym ono się charakteryzuje?

Na koniec jednostrzała, żałujesz, że nie była to pierwsza sesja kampanii i nie będziesz mógł/a kontynuować tej przygody, eksplorować świata, budować relacji postaci i graczy. Nie żałujesz sesji, żałujesz, że to był jednostrzał.

Tutaj wspomniana sesja:

Jako gracz na pewno zdajesz sobie sprawę, że prawie każdą klątwę można zdjąć. Tę też 🙂 Nie wiem czy wrócimy do Watson Lake (miejsce akcji powyższej sesji) ale w tym składzie planujemy zagrać trochę dłużej, tym razem w Mieście Mgły.

A jakie Ty masz doświadczenia z jednostrzałami?
Grasz? Prowadzisz je? Unikasz? A może masz sposoby na zdjęcie “klątwy jednostrzała?

Dodaj komentarz

Tagi