Wspomnienia Alex #4 Spoczywaj w pokoju

Cóż to była za sesja! W końcu dotarliśmy do finału scenariusza Ciało i Stal z podręcznika do Tajemnic Powodzi. Było mroczno, dużo akcji i jeszcze więcej emocji. Poniżej wspomnienia mojej postaci z tego wydarzenia. Oczywiście pełno spolierów.

Mark odszedł. A to co po nim zostało, to ślady krwi na mojej bluzie. Rodzice kłócili się za ścianą… tym razem bez wątpienia to ja byłam powodem. Kłócą się tak często, że już chyba do tego przywykłam. Mark odszedł… był mi prawie obcy, ale czułam się okropnie. Czułam się winna. Nie mogłam nic zrobić, aby go uratować. Nie mogliśmy tego tak pozostawić…

Kolejnego dnia spotkaliśmy się w garażu Niny. Panowała cisza, nikt nie żartował. Wiedzieliśmy co musimy zrobić. Zebraliśmy parę rzeczy i wyruszyliśmy za miasto, w stronę tego dziwnego punktu na mapie. Po kilkudziesięciu minutach na miejscu zastaliśmy… nic ciekawego. Parę porzuconych wraków samochodów, jakieś części ze zepsutych statków magnetynowych. Standardowy krajobraz naszej okolicy. Kiedy Chris i Nina grzebali we wrakach, ja i Nicole rozglądałyśmy się po okolicznych zaroślach i skałach. Po chwili jedna z nas odkryła jakiś dziwny właz w ziemi. Kilka metrów dalej kolejny… i kolejny. Było ich łącznie chyba 8. Dwa wyróżniały się tym, że ewidentnie ktoś z nich korzystał w ostatnim czasie. Wejście do nich było oczyszczone i łatwo dostępne. Na włazie było widoczne oznaczenia KAB3 – to samo co było w notatkach znalezionych przez nas w ośrodku Siła Wewnętrzna. Czyżby to był bunkier, o którym wspominał Mark? Musieliśmy wejść do środka.

Ostrożnie zeszliśmy po drabinie w dół. Za pomocą latarki Niny i lampy naftowej Nicole rozświetliliśmy ciemne wnętrza. Surowe betonowe ściany, wiszące przewody i rury podwieszone pod sufitem. Wyglądało to jak jakiś schron… ale mogła to też być jakaś placówka należąca przed latami do Pętli. Nagle usłyszeliśmy jakiś dziwny dźwięk, coś jak zgrzyt jakiejś maszyny. Dobiegał z oddali. Najprawdopodobniej z niższych poziomów.

Rozglądnęliśmy się po pomieszczeniach. W jednym z nich, koło schodów, zobaczyliśmy połowicznie rozebranego robota. Nie miał nóg. Wyglądem przypominał Szamana. Tak jak on miał ozdoby z piór i gałązek. Jego akumulatory były prawie wyładowane, przez co komunikacja z nim byłą utrudniona. Na szczęście Nina, wiedziała jak go połączyć ze swoim laptopem. Prosił nas, żebyśmy go stąd zabrali. Mówił, że na dole dzieje się coś, co nie może zostać ukończone, że jest to zagrożeniem dla wszystkich, że musimy to powstrzymać, ale sami nie damy rady. Wiedzieliśmy, że nie było czasu na powrót to miasta i wezwanie pomocy, zresztą kto z dorosłych by nam uwierzył. Nina użyła oprogramowania robota, aby wysłać Szamanowi wiadomość z naszą lokalizacją i prośbą o pomoc. Kolejny przeraźliwy odgłos dobiegł nas z dołu. Musieliśmy tam zejść. Obiecaliśmy robotowi, że go zabierzemy w drodze powrotnej i ruszyliśmy w dół klatki schodowej.

Kolejny poziom wyglądał na bardziej używany. Wszędzie walały się jakieś części robotów. Ewidentnie ktoś rozkręcał je, zabierał poszczególne części i coś z nimi robił. Chyba Nicole była najbardziej opanowana z nas. Jakimś cudem usłyszała, odgłosy z jednego z pomieszczeń na tym poziomie. Była to skneblowana Destiny Sky – kierowniczka Siły Wewnętrznej. Oswobodziliśmy ją. Była wycieńczona i przerażona. Powiedziała nam, że porwały ją roboty, które chcą wykorzystać jej badania do stworzenia czegoś przerażającego, czegoś co nie powinno mieć miejsce. Jej głos drżał jak wypowiadała nazwę tego czegoś… Technopłód. Przeraźliwy krzyk dobiegł z dołu. Czasu było coraz mniej. Destiny chciała uciekać po pomoc, nie wierzyła, że my możemy coś zmienić. Ale nie było czasu na odwrót. Powiedziała nam, że najszybszą opcją unieszkodliwienia tego czegoś, będzie zwiększenie napięcia i usmażenie wszystkich obwodów.

Wiedzieliśmy, że na dole znajduje się grup robotów, które pracują na tym „technopłodem” a obok nich, po prawej stronie ma znajdować się pomieszczenie kontrolne, do którego musimy się dostać. Plan był prosty: dzielimy się na dwa zespoły. Ja z Nicole i Destiny odwracamy uwagę robotów, a w tym czasie Chris i Nina niepostrzeżenie dostają się do pokoju kontrolnego. Ostrożnie zeszliśmy na dół. Moją uwagę przykuła wysoka rzeźba. Wyglądała jakby była zrobiona z części robotów… wyglądała jak… totem! To musiał być Klan Totema, o którym wspominał Szaman.
Na środku pomieszczenia znajdowało się to coś. Coś na wzór kokonu, do którego prowadziły przewody. WIdać było mechaniczne części robotów oraz organiczną tkankę. Nie wiem czy ciekło z niego olej czy jakiś płyn ustrojowy. Było to straszne. Kolejny przeraźliwy krzyk przeszył mnie do szpiku kości.


Dookoła krążyły roboty, które monitorowały jakieś wskaźniki i dopatrywały swojego cennego skarbu. Zaczęliśmy się skradać. Wraz z Nicole schowałyśmy się za jakimiś skrzyniami. Widziałyśmy stąd technopłód oraz okno pokoju kontrolnego. Po chwili zobaczyłyśmy w nim Ninę i Chris. To był ten moment. Mamy tylko jedną szansę aby to się udało.


Światło lekko przygasło na moment. Chris i Nina zwiększyli moc prądu. Po sekundzie w uszach rozległo się buczenie. Płód zaczął drgać i wydawać straszny, metaliczno-ludzki krzyk. Roboty były zdezorientowane. Wiedziałyśmy, że za chwilę zdadzą sobie sprawę co się dzieje. Musiałyśmy grać na czas aby usmażyć to coś. Roboty ruszyły w stronę pokoju kontrolnego. Chwyciłam za gaśnicę i z całej siły rzuciłam w stronę jednego z robotów. Przewrócił się, ale zaczął powoli wstawać. Wydawało się, że jesteśmy na przegranej pozycji, ale wtedy Nicole zrobiła coś niesamowitego. Rzuciła swoją naftową lampą nad głowami robotów. Rozbiła się ona o Technopłód, który cały w momencie stanął w ogniu. Roboty rzuciły się w jego stronę, próbując go ratować.

To była chwila, kiedy musieliśmy stamtąd uciekać. Z tyłu dochodził straszliwy dźwięk. Nie odwracaliśmy się. Biegliśmy w górę. Wszędzie było coraz więcej dymu. Chris chwycił robota, któremu obiecał, że go zabierze. Jakimś cudem udało nam się wyjść na powierzchnię.

Kilkadziesiąt metrów od wejścia do tego bunkra spotkaliśmy Szamana i jego roboty. Podziękował on nam za uratowanie jednego z nich. Zapewnił, że powstrzymanie Klanu Totemu i ich eksperymentu było jak najbardziej słuszne. Powiedział, że sprawdzi bunkier czy aby na pewno nic nie pozostało po technopłodzie.

Byliśmy zmęczeni i zestresowani, ale w końcu mieliśmy chwilę aby porozmawiać z Destiny. Okazało się, że jedna z teorii wysnuta przez Ninę i Nicole była bliska prawdy. Destiny powiedziała nam o swojej przyjaciółce, która została… wiem, że to dziwnie zabrzmi ale… została uwięziona pomiędzy wymiarami. Pragnąc ją sprowadzić rozpoczęła badania. Niestety nie przyniosły one żadnego pozytywnego skutku, a wręcz przeciwnie. Te właśnie badania zostały wykorzystane przez Klan Totemu, do stworzenia Technopłodu.

Miałam gdzieś jej historię. Chciałam wiedzieć, co się stało z Markiem. Gdy ją skonfrontowałam z tym, że Mark nie żyje a ona była ostatnią osobą, która go widziała… załamała się. Zaczęła się winić, płakać i trząść. I bardzo dobrze. Gdyby nie ona i jej badania, Markowi by się nic nie stało. To przez nią on zginął. Wybełkotała, że widziała tylko jak go roboty zabierają do ciężarówki, a później ocknęła się w bunkrze.

Miała dosyć słuchania jej, dosyć słuchania reszty. Nie wiem czy to coś by znaczyło dla Marka… ale czułam, że zrobiłam wszystko co mogłam dla niego.

Czas by wrócić do domu.

Dodaj komentarz

Tagi